Susie Salomon wiedzie spokojne życie ze swoim bratem Buckleyem, siostrą Lindsey oraz rodzicami. Gdy pewnego dnia idzie do szkoły obiekt jej westchnień, Ray Singh, zaprasza ją na randkę. Godziny powrotu Susie do domu mijają, zniecierpliwieni rodzice czekają z kolacją nie zdając sobie sprawy, że ich córka już na nią nie przyjdzie. Młodzi ludzie są naiwni i to właśnie przez tą naiwność i doskonały plan sąsiad Salomonów zapędza biedną, nieświadomą niczego dziewczynę w pułapkę, brutalnie ją mordując. To już nie pierwszy raz, w którym George Harvey zabija nastoletnie dziewczyny. Gdy rodzina Susie dowiaduje się, co się stało, wszystko zaczyna się psuć, ich stosunki do siebie. Zdeterminowany ojciec, Jack, próbuje znaleźć za wszelką cenę mordercę i osobiście wymierzyć mu karę. Pomaga mu w tym Susie, ale nie tylko mu. Lindsey zaczyna się domyślać kto stoi za śmiercią siostry. Zauważa to jej morderca. Możemy się tylko domyśleć kto jest następny na jego liście. Tata Susie powoli odpuszcza poszukiwania na własną rękę, ale dzięki podpowiedziom córki na nowo zostaje zmotywowany.
„Pewnie znajdą dowody na to, że to sąsiad jest mordercą i go zapuszkują!" Nie. :D Owszem, film nie mógłby się zakończyć bez żadnych wyjaśnień, ale nie skończy się tak, jak to sobie wyobrażamy. Z racji tego, że mam słabą psychikę co do takich filmów, bałam się strasznie. „Dramat, Fantasy", dla mnie Horror, Fantasy. xD No może przesadziłam, ale Thriller na pewno! Film był dobrze zrealizowany. Reżyserowi i całej ekipie udało się ukazać tą całą „naiwność", która występuje u dzieci. Nie mówię o nim źle, ale jego ocenę zaniżają niestety sceny, w których główna bohaterka jest między niebem a ziemią, strasznie mnie to denerwowało. Niektóre momenty wydawały mi się bez sensu i zbędne.
Główne role zagrali Saoirse Ronan, jako Susie Salomon. Mark Wahlberg, ojciec Jack Salomon i Rachel Weisz, matka Abigail Salomon. Christian Ashdale, Rose McIver, jako Buckley i Lindsey Salomon, Susan Sarandon, Babcia Lynn, Michael Imperioli, jako policjant Len Fenerman.
No i nareszcie, na sam koniec wisienka na torcie, o której mam troszkę więcej do powiedzenia. Filmowy George Harvey, czyli Stanley Tucci. To przez niego bałam się iść spać, bałam się iść gdziekolwiek, bo jego twarz tak mnie przeraziła, że gdy zobaczyłabym go na ulicy, z pewnością zaczęłabym piszczeć. Cały czas darzę tego bohatera nienawiścią i wiele kosztowało mnie oglądanie tego zdjęcia, żeby je móc teraz tu wstawić. xD
Pytanie brzmi: Gdzie grał ten Pan, w jakim filmie? Bez patrzenie w Google. :D
Sama nie mogłam uwierzyć, że to ten sam aktor. Mała podpowiedź, że film jest ekranizacją książki. Książki, która ma miliony fanów. :D
Dacie wiarę? Jakie cuda potrafi zdziałać charakteryzacja. :D No po prostu przeżyłam szok...
Czas trwania: 2 godz. 15 min.
Ocena: 8/10
Już dawno oglądałam ten film, i spodziewałam się czegoś lepszego ale dałabym tak 7/10. A najbardziej to mnie zaskoczyłaś z tą charakteryzacją! I pomyśleć, że do tej pory żyłam w takiej nieświadomości :p.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
kklarecka.blogspot.com
I nie mogę się doczekać recenzji "Osobliwy dom pani Peregrine", bo zamierzam ją kiedyś przeczytać ;).
UsuńGdyby nie Filmweb, nawet do głowy by mi nie przyszło, że to ten sam aktor! :D Cieszę się, że uświadomiłam Cię co do tego. Książkę Riggsa postaram przeczytać jak najszybciej, w niedziele jadę na wycieczkę z rodziną więc będę mieć dużo czasu do czytania. ;)
Usuń